Przyjechaliśmy do Wilna i jak wysiedliśmy z samochodu to zobaczyliśmy jakąś wielką gromadę,która stała pod ratuszem.Okazało się że to jakiś festyn.Potem poszliśmy na spacer i przeszliśmy obok wielkiej katedry,a właściwie Meczetu.Trochę zgłodnieliśmy,więc zjedliśmy sobie coś w restauracji.Następnie poszliśmy dalej i trochę pozwiedzaliśmy.Trafiliśmy na klauna i nas trochę zabawiał.Potem wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.Niestety mieliśmy problemy z powrotem do domku,bo zabrakło nam paliwa,a nie mieliśmy litów (litewskie pieniądze).Wszystkie kantory były zamknięte,więc zajechaliśmy na stację,wierząc że przyjmą złotówki.Złotówek nie przyjęli,ale byli tam jacyś ludzie,którzy wymienili nam polskie pieniądze na lity.Dalej już spokojnie wróciliśmy do domu.