Geoblog.pl    franek2002    Podróże    Do Guca i Budapesztu. Tylko ja i tata.    Koncert finałowy i znów wesołe miasteczko!
Zwiń mapę
2012
11
sie

Koncert finałowy i znów wesołe miasteczko!

 
Serbia
Serbia, Guča
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 915 km
 



Wstaliśmy rano. Chwilę posiedzieliśmy w ogródku i poszliśmy na spacer po Guca. W końcu spostrzegliśmy się że jest już pora obiadowa, więc zjedliśmy duży obiad w tutejszej restauracji. Na obiad był talerz jagnięciny, pieczona świnia, fasolka w pysznym sosie, chleb serbski i kapusta kupas. Po zjedzeniu posiłku poszliśmy do domu żeby odpocząć. Wieczorem wyszliśmy na obiecany koncert finałowy. Siedzieliśmy na trybunach. Asia powiedziała mi że zabierze mnie do wesołego miasteczka w Guca, a skoro wesołe miasteczko było obok stadionu na którym odbywał się koncert to do niego poszliśmy(do wesołego miasteczka)a Iza z tatą zostali. Najpierw Asia dosłownie zaciągnęła mnie na karuzelę która jeździ do góry nogami a potem sama narzekała że to było straszne i że nigdy więcej na to nie wejdzie. Następny był dom strachów. Nie wiadomo po co do niego wogóle wchodziliśmy bo był beznadziejny. Potem już tylko lightowe atrakcje-zderzające się samochodziki, ani trochę nie straszny rollercoaster, strzelanie do celu i chociaż nie trafiłem ani razu pan i tak dał mi nagrodę w postaci misia. Były jeszcze nadmuchiwane 2-metrowe kule do których się wchodziło i pływało się w nich po basenie, ale nie skorzystaliśmy. Na koniec weszliśmy do drewnianego niepozornie wyglądającego budynku z kolorowym, cyrkowym dachem. W środku jednak nie było tak niewinnie. Pan i Pani jeździli na motorach po pionowych ścianach dookoła budynku. Wyglądało to strasznie, jeździli tuż obok widowni tak że aż trzęsły się ściany. Po tych wszystkich niesamowitych przeżyciach poszliśmy na koncert. Jednak okazało się że to jeszcze nie koniec przygód ponieważ zamknęli bramę stadionową i nie mogliśmy wejść. Po pięciu minutach jednak nadszedł wreszcie szczęścia czas bo otworzyli bramę. Gdy przyszliśmy Asię zaczęła boleć głowa po tej karuzeli i poszła do domu. Co prawda był to koncert finałowy ale nic nie straciła bo koncert był dość marny i my też poszliśmy chwilę potem. Po powrocie od razu zasnęliśmy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2012-08-13 21:51
...jak czytam dzień wypełniony atrakcjami ! . Tak sobie pomyślałam ,że dwu metrowe kule pływajace na wodzie a Ty w środku to byłaby wielka frajda !. Może następnym razem?...
 
 
franek2002
Franek Sulkiewicz
zwiedził 7% świata (14 państw)
Zasoby: 72 wpisy72 72 komentarze72 759 zdjęć759 11 plików multimedialnych11
 
Moje podróżewięcej
04.03.2016 - 04.03.2016
 
 
08.08.2013 - 26.08.2013