Tak jak zawsze wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, umyliśmy zęby i usiedliśmy w restauracji obok campingu. Wypiliśmy kawę, herbatę i poszliśmy na busa, którym z przesiadką pojechaliśmy do miasta. Tam taksówką dotarliśmy na przystanek autobusowy, gdzie tata kupił mi dwa bajgle z wiśniami. Busem pojechaliśmy do Branu. Dojechaliśmy bardzo szybko. Przeszliśmy się zaledwie 20 metrów i już widzieliśmy co tu się dzieje. Tysiące ludzi, setki autokarów, a to wszystko w miasteczku liczącym około 1000-2000 mieszkańców. Wzdłuż każdej ulicy domy strachów, setki stoisk z kiczowatymi pamiątkami i restauracje. Co ciekawe był tylko jeden kantor, a to dziwne jak na tak turystyczne miejsce. Tata kupił mi świeżo zrobionego transylwańskiego szeklera, którym zajadaliśmy się stojąc w kolejce po kupno biletów do zamku Draculi. Po wejściu na teren zamku porobiliśmy trochę zdjęć z zewnątrz, ponieważ z tej perspektywy miejsce to wyglądało bajecznie. Niestety po wejściu nie byliśmy aż tak zachwyceni. Wystrój zupełnie nowy, nic związanego z Draculą- po prostu kicz, nic więcej nie mam na ten temat do powiedzenia. Z Branu przemieściliśmy się autobusem do Rasznowa. Mielismy nadzieję że tam spotka nas coś więcej. I rzeczywiście był tam piękny i wielki zamek położony na malowniczym wzgórzu, ale niestety w żaden sposób nie opłacał o się tam wjeżdżać na górę, ponieważ dowiedzieliśmy się że tam w środku była tylko restauracja, więc usiedliśmy w ekskluzywnej i dosyć ładnej kawiarni. Tam dokończyłem szeklera i wypiłem jogurt. Potem czekaliśmy chwilę na busa do Braszowa, ale podszedł pewien pan i zaproponował nam i jakieś pani że nas tam podwiezie, więc wsiedliśmy do jego samochodu. Poprosiliśmy go żeby zawiózł nas na główny dworzec autobusowy, bo chcemy sprawdzić kiedy i za jakie pieniądze jedzie jakiś bus do Tulczy. Niestety facet średnio porozumiewał się po angielsku, więc zawiózł nas w złe miejsce, ale stały tam taksówki, więc wzięliśmy jedną i pojechaliśmy na dobry dworzec. Tam sprawdziliśmy busy i pociągi do Tulczy i do Mangalii. Zdecydowaliśmy że jedziemy jutro pociągiem nocnym do Mangalii, czyli trochę zmieniliśmy naszą trasę, bo mieliśmy pojechać najpierw do Tulczy, która znajduje się w delcie Dunaju, a dopiero potem do Mangalii nad morze, no ale trudno, nie zawsze jest tak jak miało się w planach. Wróciliśmy do domu i tym razem zjedliśmy kolację i byliśmy tak zmęczeni że zapomnieliśmy się umyć, więc brudni poszliśmy spać.