Gdy wstałem z łóżka ujrzałem tatę , który właśnie się spakował i zajął się wylewaniem wody, która nalała się nam przez noc do namiotu. Gdy rano wstaliśmy już tylko lekko kropiło, natomiast w nocy była istna powódź. Tak więc widząc jak tata się męczy powiedziałem mu żeby odpoczął i żebyśmy zjedli śniadanie. Na szczęście grzecznie się mnie posłuchał. Posłusznie zjadł ze mną śniadanie i pomógł mi się spakować. Potem złożyliśmy namiot. Spakowani poszliśmy do restauracji na kawę. Rozplanowaliśmy sobie dalszą drogę i autobusami 17B i 35 dojechaliśmy na dworzec kolejowy, gdzie zostawiliśmy plecaki w przechowalni bagażu. Na stare miasto także dojechaliśmy busem. Gdy dojechaliśmy szybko weszliśmy pod małą górkę, skąd odjechaliśmy kolejką linową prowadzącą na samą górę. Bilety w średniej cenie 15zł dla dorosłych i 10zł dla młodzieży szkolnej. Z góry było widać cały Braszów i okolice. Potem zjechaliśmy kolejką na dół, gdzie zjedliśmy obiad. Chwilę pospacerowaliśmy po Starym Mieście, napoiliśmy się w miejscowej kawiarni i pojechaliśmy autobusem nr.4 na dworzec kolejowy, skąd odjechaliśmy nocnym pociągiem do Mangalii.