Ten dzień można by porównać do dnia spędzonego w Gura Humorului- zwykły dzień lenia. Tyle że tam leżeliśmy na trawie, a tu na piasku- zupełnie tak jak z moim snem. Ja kąpałem się nieustannie, tata dał się namówić na jakieś pół godziny. Niestety ja po wyjściu z wody chwyciłem za koszulkę i nałożyłem ją na siebie, a dopiero potem, gdy mój tata zorientował się co zrobiłem, łaskawie powiadomił mnie o tym że schował tam pieniądze i zaczął się na mnie wydzierać, a ja wydzierałem się na niego, dopóki on nie rozkazał mi żebym poszukał tych pieniędzy. Tak więc co miałem zrobić, zacząłem szukać banknotów po plaży. Na szczęście jacyś ludzie znaleźli dane pieniądze i nam je oddali. Potem poszliśmy na obiad. Ja zjadłem grillowanego kurczaka z opiekanymi ziemniaczkami w „garkuchni”, a tata sałatkę z ikry w restauracji „Sasa”. Ja zrobiłem porządek z blogiem i poszliśmy spać.
P.S. Tata za szybko czyta i skończył mu się zapas książek na wyjazd, więc czyta ze mną „Marka Piegusa”.